Komentarze: 2
Teatr prawdy
Gnijący smrodliwie czas
odsłonił nam kurtynę przedświtu
i ukazał nagą okropnie publiczność.
Stojąc na scenie ufasz powiekom
które z przerażeniem otwierają się na te miasta zepsute
Jałowe słowa płyną z oddali w poklask
zmieniając się jak larwa w poczwarę.
Umierasz
gdyż nie ma już niczego co mogłoby ciebie tutaj zatrzymać.
Są nieme sceny pełne próżnej brutalności,
rzeki drażniącego świądu którym byliśmy namaszczni od poczęcia.
Sterczące sutki bezpłciowości na każdym kroku
i sen który pozostawił niezmywalny ślad na naszym zachowaniu.
Aż do dziś, kiedy oczy zostają wyplute na płowy świat,
a publiczność zamiast milczeć -
obrzera się naszymi jelitami potknięć.
OSKAR RAKOWSKI
Wzloty oraz upadki
Aby dojrzeć ku wyżynom
gdzie laury dumne skroń spowijają
najpierw w całun pleśni stoczyć serce musimy.
Piekelne wrota przebyć odważnie
by mocą nam nadaną zmierzyć krąg lotem
najwyższego ciepła gdzie skrzą się zimne gwiazdy.
W piwnicznych stęchłych mrokach
tkwią sekrety głębokiej darni
co spładza poezję kwiatostanów
i serce napełnia ambrozją uniesienia.
Wypełnij puchar serca smutkiem niezmierzonym
a sięgniesz nieopisanych mgielnych dróg
uniesienia poza kres nam narzucony.
Gdy przekroczysz pierwsze wysokie progi
- uważaj, stopnie bywają wilgotne od łez,
a ciężkie surowe dno złaknione jest spadających.
OSKAR RAKOWSKI