Komentarze: 3
Dawno nie pisałam, ale miałam doła i w sumie nadal mam. Nic się nie zmienia.... Chociaż nie, momentami spadam w dół. Czy to się kiedyś zmieni? Staram sobie uprzyjemniać ten czas, chwilami wychodzi mi to, jednak ten wysiłek mnie dobija... Nie kontroluje swojego życia, swoich myśli... I nie wiem jak to zmienić.
Zbliżają się święta i ten melancholijny nastrój, nienawidzę tego. Sprzątanie, zakupy, głupie uśmiechy, które i tak po kilku dniach znikną. Sztuczna miłość... aż się niedobrze robi! Później sylwester i od nowa to samo, oprócz kalendarzy na nowy rok.
Zastanawiam się czy to wszystko ma jakikolwiek sens... Tęsknie za dzieciństwem, wtedy to inaczej przeżywałam. Wtedy wszystko było inne. Człowiek nie jest taki zamknięty w sobie, w swoim świecie. Żyje z dnia na dzień i nie zastanawia się... nad sensem. Bo to jest nie istotne. Mówi się, że w każdym jest dziecko... wg mnie zostają te najgorsze cechy dziecka... To co jest słodkie, miłe, przytulne odeszło.... już nigdy nie powróci.
W ciągu całego życia, przez różne wydarzenia, człowiek się spala. Traci cząstkę siebie... Staje się twardy, nieugięty, nie dopuszcza wielu rzeczy do siebie. Lub na odwrót... nie wie co to siła.
Człowiek jak zwierze, walczy o przetrwanie, jak zwierze ma instynkty i popędy, tak człowiek ma inne zmysły które wykorzystuje... Największą bronią człowieka są słowa i myśli. One nawet mogą zniszczyć jego samego.
Jaki morał? Życie to wędrówka, nieugięta, twarda walka o przetrwanie. O pokazanie światu kim się jest... A na końcu jest śmierć, strasznie indywidualne przeżycie....