Komentarze: 4
No i było miło, cudownie, wspaniale, extra, super, zajebiście, zarąbiście, wyjebanie w kosmite, bosko, idealnie ehhhh..... skończyły mi się pomysły :/ Ale tak poważnie naprawdę mi się podobało. Spędziłam bardzo ciekawie dzisiejsze popołudnie i wieczór. Przyjechała ta miła osóbka, o której wspominałam w poprzednich notkach :D Poszliśmy sobie ładnie do baru na piwo. Ja 2 piwa, kolega małe piwo i cole... no co prowadził.. hehe. Później pojechaliśmy no dobra powiem do Wildone'a (taką ma ksywkę) zamienić samochodzik na.... hmmmm na motor!! :D No i jeździłam, jeździłam wspaniałym motorem z fajną osóbką. Ehhhh cudowne uczucie... chcę jeszcze. Zakochałam się chyba w tym. Mama mi powiedziała, że ona zawsze chorowała na motorki. I chyba mam to po niej hihihihi. No ładnie sobie pojeździliśmy odwiózł mnie do domku, po drodze spotkaliśmy mojego tatę, jak jechał na rowerku do pracy. Spojrzał się tylko, ale hmm mnie nie poznał? Bo mam potem zadzwoniła do niego, zaczęła go trochę podpuszczać, ale nic nie poznał mnie. U niego to normalne, ostatnio mi zrobił zdjatko, przed wyjazdem do Władysławowa, wrócił wywołał film i go oglądamy. Moja mama wzięła to zdjęcie do ręki i mówi: A ty co to za laski mi tam fotografowałeś. Mój tata patrzy na to zdjęcie... patrzy i myśli i nie wie.... Nagle mówi: to musi być chyba w recepcji, bo tu komputer stoi... Ale nie było tam takich dziewczyn, nie przypominam sobie. A moja mama: no co ty własnej córki nie poznajesz we własnym domu No i jak tu kurcze nie zwariować!!!??? Ale znów zmieniłam temat no i nie poznał mnie.... Wróciłam do domku usiadłam do kompa, krótka rozmowa z M. i już się późno robi, zaraz spać pójdę.