upadki i inne takie badziewia
Komentarze: 3
Koniec użalania się nad sobą... Koniec wszystkiego... Mam już tego dość... Nie spalam calą noc, od wczoraj wieczorem nic nie jem, a jak spojrze na jedzenie robi mi się nie dobrze. Jest mi slabo.... I jak się z tym czuję... oczywiście, że zajebiście. Nienawidzę nie wyjaśnionych spraw. Nienawidzę niezdecydowania... Już wiem czego chcę i nie dam sobie w kasze dmuchać. Zresztą ja zawsze wiedzialam czego chcę, tylko jak do tego dojść? Już wiem... niech się dzieje co chcę. Ja się użalać nad sobą nie będę. Jedno wielkie gówno... i tyle... Jedyne co to znam swoje wady i je zmienie... Powoli ale je zmienie... Wyszlam z tego jednego wielkiego gówna kiedyś to i teraz sobie poradzę! Ale co tam... Dziś jadę z kumplem na Port Pieśni Pracy. Kumpel jest z Bytomia i szczerze jeszcze go nigdy nie widzialam, tylko tyle co ze zdjęcia. Hę, ale w sumie fajnie :) Ciesze się coś nowego. I w ogóle znalazlam rozwiązanie na jeden z moich problemów. Już mi to jedno co się stanie. To jak z tymi upadkami... Kiedyś napisalam: "Nie chcę udawać że jestem szczęśliwa, nie chcę nic na siłę. Nie chce sobie tego wmawiać. Potem nie miną dwa dni i znów wszystko się pierdoli. To jest jak upadek z jakiegoś wielkiego wierzowca. " Hmm Snath napisal: "Kiedyś przytoczyłaś fragment "Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam..." P. Coelho. Fajny romansik, który niesie ze sobą również ważne treści;) Przypomniały mi się pewne słowa kiedy przeczytałem twoje zdanie:"To jest jak upadek z jakiegoś wielkiego wierzowca" Coelho mówi coś w stylu: Upadki bolą tak samo, niezależnie czy spadniemy z pierwszego piętra czy z ostatniego... Dlatego warto mierzyć i sięgać marzeń tam na górze... nawet jesli upadki bolą... Tak mi sie teraz przypomnialo... pozdrawiam..." Waśnie... chyba wystarczy... Spadam
Dodaj komentarz